Koniec lutego. Zimno, deszczowo, mokro i ponuro. Topniejące śniegi odsłoniły połacie burej , skołtunionej trawy. Kiedyś mówiono- przednówek. A ja cieszę się latem cały rok. Wystarczy zejść do piwniczki po warzywa z własnej grządki. Kiedyś Iza ze Słonecznego Niezapominania ( pozdrawiam Izuniu!) zapytała mnie, po co mi tak duży warzywnik i co z tym potem robię. Między innymi po to, aby na przednówku jeść smakołyki z własnej grządki, takie, jak te :
I danie-zupka dyniowa z grzankami. Dynie świetnie się przechowują pod warunkiem, że nie są uszkodzone i mają kawałek łodyżki.
II danie- mielony z ziemniaczkami i super ostrą ćwikłą z własnych buraków i świeżo tartym chrzanem:
To porcja mojego męża- ja nie przepadam za ziemniakami, on je uwielbia.
I deserek
Wszystko urodziła moja ziemia. Fajnie, nie?
Rozpoczęłam już przygotowania do nowego sezonu.
Już nie mogę się doczekać grzebania w ziemi! Miłej niedzieli życzę!
oj Dusiu jak ja ci zazdroszczę. Myśmy z mężem ostatnio chodzili po mikroogródku i planowaliśmy gdzie postawimy wiaderka z pomidorami i co można jeszcze posadzić. Byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńRównież nie mogę doczekać się grzebania w ziemi :)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze tych smakowitych dan:))
OdpowiedzUsuńja wlasnie jutro zaczne moja rozsade kwiatkow,niestety na warzywniak nie moge sobie pozwolic:((
pozdrawiam
Takie swoje warzywka są najsmaczniejsze, to już rzadkość . Bo coraz mniej się uprawia Warzyw na działkach . Zamiast warzyw rośnie trawa i kwiaty . Pozdrawiam serdecznie Dorcia.
OdpowiedzUsuńJa też mam duży warzywnik- z tych samych co Ty powodów :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Ależ u Ciebie dzisiaj było smakowicie. Zupa z dyni PYCHOTKA, a o reszcie nie wspomnę. Moja piwniczka też zdaje egzamin i wszystko się super przechowuje. I ja nie mogę doczekać się wiosennego grzebania w ziemi;-)
OdpowiedzUsuńCałuski
Mniami! Też bym zjadła zupę z "bani" ;) Moje pytanie co do wielkości warzywniaka wynikało raczej z tego, że nasz zawierał jedynie warzywka, które należało zjeść tu i teraz, bo do przechowywania czy zamrażania się nie nadawały. Sałaty, ogórki, szczypiorek itp. nie mieliśmy tego dużo a i tak nie nadążaliśmy z konsumpcją i rozdawnictwem. Jak już zaczniemy mieszkać pomyślę o rozszerzeniu asortymentu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedwiosennie :)
oooo...muszę zanurkować do pojemnika na smieci z plastikami....dobry pomysł na zrobienie siewek.....qrcze tylko czy koks nie zrobi sobie toalety z tego?.hihihi...mój mąż tez kocha pyry....ja nie za bardzo...on szczupły ...ja pączus:))))))))))))
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam zupy dyniowej,ale słyszałam,że smaczna i zdrowa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wiosenne przygotowania,dają nadzieję na wiosnę,a może ją przyspieszają?
Tylko ,że ja nie mam miejsca na grządki,więc muszę mieć inne pomysły.