Oczywiście nie obyło się bez szycia. Na to zawsze znajdę czas. Część aniołów rozeszło się jak świeże bułeczki, nawet nie zdążyłam zdjęć cyknąć, ale kilka mam. To świąteczne dziewczynki i jedna dla małego chłopczyka.
A na koniec pokażę Wam coś, co spędzało mi sen z powiek. Otóż marzyłam o kominku. Niestety, mój dom jest wiekowy i kominy nie nadają się do użytku. Trzeba postawić nowe, a na razie są inne priorytety ( np. studiujące w mieście wojewódzkim dziecko:). Wymyśliłam więc biokominek, zwłaszcza, że tak go Qrka zachwalała. I tu zonk- biokominek okazał się brzydkim czarnym telewizorkiem! Byłam załamana, gdy go rozpakowałam, ale po co się ma męża? No, żeby żonine błędy naprawiał ( przynajmniej głupoty mu się głowy nie trzymają, bo ciągle ma co robić:))) ! Tak więc mój telewizorek wygląda dziś tak:
I chyba już nie razi mnie tak mocno. Kochane moje, życzę Wam wszystkim w nowym roku wytrwałości w dążeniu do celu!