niedziela, 19 czerwca 2011

Zapraszam na niedzielne śniadanko.


 Chlebek z dynią własnego wypieku, pomidorki z mozarellą i bazylią posypane kwieciem , świeże masełko, tarasik, śpiew ptaków, czerwcowe słoneczko- czy czegoś trzeba więcej? Lubię leniwe niedzielne poranki, kiedy ogród ogarnięty , a trawa wykoszona. Jeszcze tylko kilka dni pracy i wakacje! Nie planuję  w tym roku żadnych wyjazdów- będę się lenić, długo spać , jeździć na rowerze i robić wszystko to, co lubię.Zamierzam tez troszkę poszyć. Pierwsza anielica z serii big-mama już jest :
Ma fajne udka , kocyk i spinacz-będzie wywieszać pranie.

Zaczęłam też na stare lata uczyć się pewnej umiejętności - nie mogę na razie zdradzić jakiej, powiem tylko,że idzie mi jak krew z nosa. Kolejny raz przekonuję się, że na wszystko w życiu jest czas.Życzę wszystkim podczytującym, aby go nie przespały !

niedziela, 12 czerwca 2011

Fizie Pończoszanki?




Ostatnio brak mi czasu na szycie. Dziś było deszczowo, więc usiadłam do maszyny . Powstały aniołki ''nowoczesne'' zamówione przez znajomą już dawno. Takie Fizie Pończoszanki.Trochę wyszłam z wprawy i szycie zajęło mi więcej czasu.Ale już są. Mam jeszcze zamówione kompleciki kawowe, ale te muszą poczekać na wenę. Nauczyłam się, że kiedy się zmuszam do szycia- zwykle nie wychodzi, trzeba pruć i przerabiać. Wolę więc nabrać ochoty.
  Pogoda ostatnio bardzo sprzyjała moim roślinkom. Ogród po majowych przymrozkach zaczął odżywać i rośnie bujnie. Ciągle go doglądam- plewię, nawożę, przycinam .Zebrałam dość sporo jagód kamczackich- to jedne z nielicznych owoców tego roku.

Są jeszcze truskawki, ale te moje dzieci młócą na bieżąco, więc nawet nie zdążę przerobić na dżem.Pięknie obrodzą chyba borówki, ale są jeszcze zielone.Już martwię się z czego napędzę winka niebiańskiego- winogron zmarzł całkowicie.Trudno, będzie przymusowa abstynencja.Szkoda, bo w mojej altaneczce miło się degustuje z przyjaciółmi.

A na koniec cukiereczek- odwiedził mnie z bardzo daleka mój Oluś, o którym wcześniej wspominałam.Jest synkiem mojej siostrzenicy.
Fajny jest, no nie?

środa, 1 czerwca 2011

Co zaprząta moją głowę.









Pamiętacie moja armię? Oto ona , już kwitnie :


Tak więc już wiadomo, co zaprząta moją głowę. Dzień bez hakania ,to dzień stracony- jak mawia ironicznie moja córcia. Wkrótce ogrodowych fotek ciąg dalszy. Pozdrawiam wszystkich miłośników przyrody!