niedziela, 1 listopada 2015

Moja jesień.

Tegoroczna jesień nas rozpieszcza. Słońce, kolory, unoszące się poranne mgły, rozgwieżdżone noce. Jest pięknie i oby jak najdłużej. Ogród usiany kolorowymi liśćmi wciąż cieszy.




 Niestety, po powrocie do pracy czasu mam dla niego coraz mniej. Dopiero teraz posadziłam tulipany i narcyzy. Tydzień temu w ziemi znalazł się czosnek. Mam nadzieję na piękny plon, zwłaszcza, że mój ogród dostał solidną dawkę obornika. Jeszcze jest tyle pracy, a tak prędko robi się ciemno. W planach zagospodarowanie łąki, która od jakiegoś czasu leżała odłogiem. Mąż posadził już rząd malin, jeżyn, świdośliwy i morwy. Od zeszłej jesieni rosną na niej jabłonki prowadzone szpalerem -po angielsku, rozpięte na drutach, a od wiosny drzewka kolumnowe. Problemem są jednak sarny, które regularnie niweczą naszą pracę. Trzeba pomyśleć o ogrodzeniu lub o jakimś innym rozwiązaniu, bo łąka parędziesiąt arów ma.  Na wiosnę w planach jest posadzenie krzaków borówki amerykańskiej, bo te 17 ;) krzaczków, które już są, ledwo na potrzeby rodziny wystarczają. Powoli wszystko zagospodarujemy. Oby starczyło sił i zapału.


niedziela, 20 września 2015

Moje plony.

Po upalnym i pracowitym lecie nastał nareszcie czas zbiorów. Susza dała się we znaki zwłaszcza właścicielce ogrodu- brak wody odkupiłam zapaleniem więzadeł i ścięgien  nadgarstka. Dźwiganie konewek zrobiło swoje, a i powrót po długiej przerwie do pracy( komputer+ myszka) dołożyło.
Lato było wybitnie warzywno- owocowe. Pomidory rosły jak szalone,ogórki też, udała się cebula, która lubi słońce. Wszystko już w koszach i słoikach. Czeka na zimę, a coś mi mówi, że tegoroczna zima będzie jak lato- popisowa:)
Bardzo lubię te proste zajęcia domowe- sadzenie, zbieranie, pakowanie w słoje. Lubię swoją pełną piwniczkę, jej ziemny zapach, smaki i kolory lata zamknięte w szkle.
A już niedługo kiszenie kapusty i mgły i długie wieczory i jesienna nostalgia. Czas na wyciszenie...

niedziela, 6 września 2015

Wracam.

No cóż. Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Roczek zleciał niepostrzeżenie. Wielu zaplanowanych rzeczy nie udało się zrealizować, ale nie żałuję. Ten czas był dla mnie. Odpoczęłam, naładowałam akumulatory. Czas wrócić... Do pracy, ludzi, bloga. Trochę szkoda, że taki stan nie może trwać zawsze...