poniedziałek, 8 lutego 2016

To się leczy, mamo...

Od kilku dni siedzę z nosem w monitorze. Namiętnie oglądam stare odcinki Mai w ogrodzie,  czytam ogrodowe blogi i przeglądam oferty sklepów ogrodniczych. Nie mogę już wysiedzieć, ciągnie mnie do ziemi. Wczoraj oczywiście nie wytrzymałam- mimo fatalnej pogody wyszłam uporządkować kompost. Tydzień temu zrobiłam też pierwsze wysiewy- szałwię muszkatołową i znalezione w tunelu foliowym stare nasionka jeżówki. Już wzeszły! Delikatne roślinki cieszą oko, ale boję się, że wybujają na parapetach. Jutro zorganizuję im coś w tunelu foliowym. Może nie zmarzną.  Chętnie poryłabym już w ziemi, poczuła jej zapach.,, To się leczy, mamo"- powiedziała moja córka ze śmiechem. Nic na to nie poradzę, że zielono mam w głowie.





Tak się składa, że zeszłego lata mój ogród brał udział w konkursie. Nie pisałam o tym, bo w ogóle mało tu pisałam. Wygraliśmy główną nagrodę i honorowy tytuł NAJPIĘKNIEJSZA ZAGRODA POWIATU. Fajnie, jak ktoś doceni wysiłek i nagrodzi miłość do ziemi. To dodaje skrzydeł, chce się więcej i lepiej.



Na ten rok mamy z mężem ambitne plany. Zostało do zagospodarowania jakieś 50 arów pola. Marzy mi się ogromna bylinowa angielska rabata... Pełna pszczół i motyli. I kwietna łąka, z ginącymi już gatunkami. Zobaczymy, co przyniesie nowy sezon. Pozdrawiam zielonogłowych.