niedziela, 19 lutego 2012

Smakołyki na przednówku.

Koniec lutego. Zimno, deszczowo, mokro i ponuro. Topniejące śniegi odsłoniły połacie burej , skołtunionej trawy. Kiedyś mówiono- przednówek. A ja cieszę się latem cały rok. Wystarczy zejść do piwniczki po warzywa z własnej grządki. Kiedyś Iza ze Słonecznego Niezapominania ( pozdrawiam Izuniu!) zapytała mnie, po co mi tak duży warzywnik i co z tym potem robię. Między innymi po to, aby na przednówku jeść smakołyki z własnej grządki, takie, jak te :
I danie-zupka dyniowa z grzankami. Dynie świetnie się przechowują pod warunkiem, że nie są uszkodzone i mają  kawałek łodyżki.
II danie- mielony z ziemniaczkami i super ostrą ćwikłą z własnych buraków i świeżo tartym chrzanem:
To porcja mojego męża- ja nie przepadam za ziemniakami, on je uwielbia.
I deserek
Wszystko urodziła moja ziemia. Fajnie, nie?
Rozpoczęłam już przygotowania do nowego sezonu.

 Już nie mogę się doczekać grzebania w ziemi! Miłej niedzieli życzę!

niedziela, 12 lutego 2012

Przełamać biel.

Zimno. Ponad -20. Rano loteria- samochód odpali, czy nie. Piec załadowany do pełna żre węgiel jak smok.A już myślałam, że zaoszczędzę tej zimy na opale, ha, ha.Na dwór nikomu wyjść się nie chce- nawet koty wypycham na siłę, żeby futro przewietrzyły. A mnie ciągnie do koloru.Mam w sobie pragnienie zmian- przemalować ściany, nowe firanki, tapeta, cokolwiek, byleby zmienić?!

 A to dowód braku oszczędzania na opale- lubię ciepełko i aż się boję, co na emeryturze mnie czeka , bo opał kosztuje, oj kosztuje ...
Pamiętam, jak wprowadziłam się do tego domu. Kiedy po raz pierwszy rozpaliliśmy w piecu ,wyszłam na dwór oglądać mój własny dym. Cieszyłam się jak dziecko.Komin i snujący się z niego dym kojarzy mi się ze spokojem...Dym z komina na wsi .Z mojego komina na.mojej już teraz wsi.Fajnie jest mieć swoje miejsce na ziemi. Tego życzę wszystkim podczytującym.