Wylazły sobie po prostu pewnego dnia na wierzch i z dnia na dzień zajmowały więcej miejsca, jakby chciały zapanować nad warzywnikiem:) Codziennie były przeze mnie witane i chwalone, że tak ładnie rosną, więc się odwdzięczają.
Spiżarnia załadowana po brzegi( powiem w tajemnicy, że ilość weków jest trzycyfrowa!!!!). Będzie co rozdawać zimą!
W międzyczasie( o ile coś takiego posiadam :) powstały nowe aniołki i kołderki : damska ( się wykańcza), męska i ..nijaka( może być piknikowa, zainspirowana moimi dyńkami). Oto moje hendymendy:
Ciekawe, czy ktoś dotrwał do końca tego posta?:) Pozdrawiam pracowicie.
PS. Ewuniu z Przytulnego Domu , zdjęcie największej dyni dedykuję dla Ciebie, Ty wiesz, dlaczego:)