niedziela, 1 listopada 2015

Moja jesień.

Tegoroczna jesień nas rozpieszcza. Słońce, kolory, unoszące się poranne mgły, rozgwieżdżone noce. Jest pięknie i oby jak najdłużej. Ogród usiany kolorowymi liśćmi wciąż cieszy.




 Niestety, po powrocie do pracy czasu mam dla niego coraz mniej. Dopiero teraz posadziłam tulipany i narcyzy. Tydzień temu w ziemi znalazł się czosnek. Mam nadzieję na piękny plon, zwłaszcza, że mój ogród dostał solidną dawkę obornika. Jeszcze jest tyle pracy, a tak prędko robi się ciemno. W planach zagospodarowanie łąki, która od jakiegoś czasu leżała odłogiem. Mąż posadził już rząd malin, jeżyn, świdośliwy i morwy. Od zeszłej jesieni rosną na niej jabłonki prowadzone szpalerem -po angielsku, rozpięte na drutach, a od wiosny drzewka kolumnowe. Problemem są jednak sarny, które regularnie niweczą naszą pracę. Trzeba pomyśleć o ogrodzeniu lub o jakimś innym rozwiązaniu, bo łąka parędziesiąt arów ma.  Na wiosnę w planach jest posadzenie krzaków borówki amerykańskiej, bo te 17 ;) krzaczków, które już są, ledwo na potrzeby rodziny wystarczają. Powoli wszystko zagospodarujemy. Oby starczyło sił i zapału.