piątek, 27 grudnia 2013

Ciche Święta...

Moje Święta były w tym roku ciche. Bez radości, śmiechu, śpiewania kolęd.  Tydzień przed świętami nagle zmarł mój Ojciec. Pogrzeb był 4 dni przed Wigilią. Dzień później dotarła kartka z życzeniami świątecznymi. Powtórzył się scenariusz sprzed 5 lat,  kiedy to również w poniedziałek 16, tylko przed Wielkanocą- zmarła moja Mama. Dzień po pogrzebie listonosz przyniósł od niej kartkę z życzeniami. Nawet pogrzeb oboje mieli w tym samym dniu, we czwartek tuż przed świętami.. Zabrała go do siebie na święta...
Trzeba było usiąść do stołu, podzielić się opłatkiem, przygotować puste nakrycie. Trzeba było te święta przeżyć... Więcej było w nich smutku, niż radości.


Cóż , to jest właśnie życie. Narodziny i śmierć. Sens istnienia.


niedziela, 1 grudnia 2013

Jestem, żyję, szyję...

  Czas gna jak szalony. Dziś już pierwszy dzień adwentu. Długo nie mogłam zmobilizować się do napisania tu czegokolwiek, a może trochę chciałam odpocząć, może zmęczenie materiału, może te długie ciemne wieczory zrobiły  swoje. Przyłapałam się jednak na tym, że nie mogę zbyt długo wytrzymać bez zaglądania do moich blogowych koleżanek- to tak, jak wpadanie na kawę. Mimo więc, że sama milczałam- bywałam u Was dość często. To fascynujące, że ludzie, mimo, że nigdy się nie spotkali, czują ze sobą jakąś więź. Fajnie. Niech więc tak zostanie.
 Nadszedł gorący czas. Przygotowania do świąt, porządki, pieczenie pierniczków, szykowanie prezentów, dekorowanie domów. Chodzi mi po głowie pewien pomysł- ale o tym na razie sza. W świąteczny klimacie kilka moich antydepresantów.